sobota, 16 sierpnia 2014

Skrzypeczki

Witam!
Pamiętacie, jak ostatnio pisałam, że utkwiłam w kuchni? No. Teraz z radością mogę się pochwalić kolejnym kulinarnym sukcesem - po wielu trudach i po walce z rzadką masą serową udało mi się upiec sernik z rosą. *puchnie z dumy*
Taaaki pyszny wyszedł! Jak tak dalej pójdzie, to może przestanę uważać siebie za kulinarny antytalent. Jestem na dobrej drodze.
W moich słuchawkach nadal królują skrzypce - obczajcie sobie zalinkowany cover, to kawał naprawdę dobrej roboty.
Co dalej? Napiszę posta i udam się na krańce Internetów, żeby znaleźć jakieś fajne opko do analizy. Najlepiej sherlockowe, już dawno mnie korci, żeby zanalizować jakiegoś potworka z tego fandomu. O, a jeszcze lepszy byłby Johnlock. Tak, Red, która zawsze miała się za przeciwniczkę slashu wszelkiego, lubi Johnlocki. Ale nie wszystkie, Borze broń! Tylko takie raczej... "delikatnego" typu.
Tja, robię wszystko, żeby nie pisać o dzisiejszym temacie wyzwania, bo... jest dla mnie za trudny.

Najlepszy film, jaki obejrzałeś w ostatnim roku

Pierwsza moja myśl brzmiała: "ale że co, tylko jeden?". 
W ciągu ostatniego roku obejrzałam mnóstwo świetnych filmów, starych i nowych, jak mam wybrać najlepszy? To nie będzie łatwe, ale mimo wszystko spróbuję.

*oddala się na Filmweba*
...
*wraca*

Nie wiem. Cholera jasna, nie wiem, dlatego pozwólcie, że zrobię taką trochę modyfikację tematu i napiszę o moim najwspanialszym odkryciu tego roku. To nie będzie film, tylko serial. Już się domyślacie, co?
Z góry uprzedzam - ci, którzy nie lubią piania nad serialami, hymnów pochwalnych i bezsensownych wywodów pozbawionych konstruktywności, niech lepiej teraz opuszczą bloga. To dla Waszego dobra.
Tak. Czyli, jak już się pewnie domyślacie, dziś będzie o "Sherlocku".
Ech, aż żałuję, że "Sherlocka" odkryłam dopiero wiosną tego roku. Chociaż... Ominęły mnie męki oczekiwania na sezony drugi i trzeci, a to dobrze, biorąc pod uwagę to, jak szaleję teraz, czekając na sezon czwarty. 
Oczywiście słyszałam o tym serialu już wcześniej, słyszałam całkiem sporo. Słyszałam mnóstwo zachwytów itp. I dlatego nie zabrałam się za oglądanie wcześniej. 
Jestem osobą bardzo przekorną i gdy słyszę, że "cały świat" coś zachwala i wielbi, to automatycznie mnie od tego czegoś odrzuca. Bo tak. Nie i koniec. Z tego powodu długo, długo nie przeczytałam "Zmierzchu" (i nie żałuję) i długo, długo nie oglądałam "Sherlocka" (tu żałuję bardzo).
Odrzucała mnie też fizjonomia pana Cumberbatcha (Boru, jestem czasem taka płytka ;_;). Głupi powód? Owszem, tym bardziej, że teraz pan Cumberbatch jest według mnie jednym z najseksowniejszych facetów ever. Ten głos!
Noale. W końcu się przemogłam i obejrzałam pierwszy odcinek "Sherlocka". Stwierdziłam, że jakby co, to zawsze mogę na jednym odcinku skończyć albo nawet wyłączyć go w połowie. 
I wsiąkłam.
Wszystkie trzy sezony obejrzałam prawie naraz, potem przyszedł czas na czytanie fanfików, oglądanie gifów i artów, szukanie fajnych filmików i oglądanie fragmentów serialu na YT, robienie powtórek... Czyli, tak, jestem sherlocked. Absolutnie.
Za co kocham "Sherlocka"?
Przede wszystkim za Sherlocka. Boru, Benedict zagrał go fenomenalnie. To jest "mój" Sherlock, teraz nie jestem w stanie go sobie wyobrazić inaczej. Jest idealnie geniuszowaty i dupkowaty, tak, jak lubię. A gdy wygłasza te swoje monologi cudownym głosem Benedicta, to... trzeba mnie trzymać, żebym przypadkiem nie odleciała. Ten facet mógłby czytać książkę telefoniczną, a byłabym wniebowzięta. 
No i oczy. Zawsze zwracam uwagę na oczy - te są niesamowite.
I płaszcz. Lubię płaszcze.
Źródło
Co jeszcze? Martin Freeman jako Watson - też wspaniała gra aktorska, a należy pamiętać, że Freeman wbrew pozorom wcale nie miał łatwiej od Cumberbatcha. Zagrać Watsona tak, żeby był on człowiekiem niby całkiem zwyczajnym, a jednocześnie nie tylko tłem dla genialnego detektywa, to naprawdę ogromna sztuka. Podziwiam Martina Freemana, bo odwalił kawał fenomenalnej roboty. Brawa dla tego pana.
Źródło
Następnie - Irene Adler. Uwielbiam tę babkę i uwielbiam jej pokręconą relację z Sherlockiem. Wiem, że wiele osób na nią narzeka - że pionek Moriarty'ego, że przegięli z jej "zawodem" itd., ale mnie to nie przeszkadza. 
Źródło
Moriarty! Jak ja go uwielbiam! Tu brawa dla Andrew Scotta. Jego Moriarty jest idealnie popierdzielony i idealnie zły. Nie mogę go nie kochać. ^^ Tak, serialowy Moriarty bardzo różni się od książkowego, jednak ja ośmielę się popełnić herezję i stwierdzam, że ten serialowy jest fajniejszy. Amen.
Źródło
Reszta bohaterów - Molly, Lestrade, pani Hudson, Mycroft - ich też bardzo polubiłam. Są fajni tacy, jacy są. A panią Hudson najchętniej kazałabym ozłocić. 
Muzyka też jest cudowna i często słucham sobie soundtracków z "Sherlocka". Warto.
Londyn. Jestem zakochana w Londynie i podoba mi się ukazanie go w serialu. Czuję tego specyficznego ducha.
Mogłabym się tylko przyczepić zagadek - bywały za proste do rozwiązania. Podczas oglądania serialu często zdarzało mi się znaleźć rozwiązanie przed bohaterami, a to chyba nie do końca o to chodziło. Ale co tam, bardzo mi to nie przeszkadzało.
*patrzy na ilość tekstu, którą wyprodukowała*
No nieźle, zapowiada się najdłuższa do tej pory notka na blogu. Ok, zmierzam więc do końca.
Chciałam jeszcze wspomnieć, że oglądałam też film "Sherlock Holmes" z Downey Jr., ale nie spodobał mi się. To nie było to. Zresztą popełniłam chyba błąd, bo najpierw obejrzałam serial, potem film i miałam zawyżone wymagania. Sherlock filmowy w ogóle nie był dla mnie jak Sherlock, a Irenka doprowadzała mnie do szału. Watson wydawał mi się doskonale nijaki. Bluźnię? Może, ale mam to gdzieś.
Już kończę. 
Podsumowując, "Sherlocka" polecam każdemu. Gdy tylko nadarzy się okazja, nawracam ludzi na ten serial. Warto go obejrzeć! 
Jutro prawdopodobnie wyjeżdżam, a wracam za trzy dni. Nie wiem, jak będzie z dostępem do netu, więc nie obiecuję, że będę regularnie postować.
Do zobaczenia!
Wasza Red

PS Przepraszam za chaotyczność i nieskładność tego posta. Wytłumaczę się trochę aŁtoreczkowo - nie umiem pisać normalnie o tym, co uwielbiam. Proszę o wybaczenie!

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz