poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Red jest pełna podziwu

Witam!
Chciałam podzielić się z Wami swoim... hmm, spostrzeżeniem. W parafii, do której należę, jest pewien ksiądz. Wydawałoby się, że niczym zwyczajnym się on nie wyróżnia, ot, ksiądz jakich wiele, w średnim wieku, łysawy. Ale nie dajcie się zwieść! Ksiądz ten ma bardzo ciekawy talent - gdy wygłasza kazanie, potrafi wszystko, nawet Dobrą Nowinę czy Święta Bożego Narodzenia, przedstawić w sposób szalenie przygnębiający i zwiastujący rychły koniec świata i ludzkości. Nie ma to jak optymizm w Kościele!

Źródło
Co poza tym? Obejrzałam zwiastun "50 twarzy Greya" i się skwiczałam. Potem weszłam na Filmweba, zobaczyłam, że ten film będzie erotycznym melodramatem i skwiczałam się jeszcze bardziej. Książki o G(r)eju przeczytałam dwie, trzecią część chciałam sobie darować, ale przegrałam zakład i będę musiała się za ten shit wziąć. Kugwiazdkawa. A mama mnie uczyła, że nie wolno się zakładać.
Wracając do filmu, ja proponuję zupełnie inny gatunek - horror pornograficzny. Jeżeli poziom filmu będzie podobny do poziomu książczyn, to zapowiada się (s)hit stulecia. Mimo to, mam zamiar ekranizację obejrzeć. Trochę dla beki, trochę z masochizmu. *podśpiewuje* Będzie, będzie zabawa, będzie się działo i znowu nocy... No dobra, może już wystarczy.
Ksiądz, Joker i "Pięćdziesiąt twarzy Greya" w jednym poście. Ostro.
Przejdźmy do wyzwania.

Dzień osiemnasty - film, który najbardziej cię rozczarował 

O, tu będzie łatwo.
Źródło
Jak ja czekałam na ten film! Jak ja wyklinałam na kino w moim mieście, które go nie wyświetliło! Jak ja chciałam to zobaczyć - no bo w końcu Johnny i Helena, duet, który uwielbiam!
Jak ja dobrze zrobiłam, że nie pojechałam do kina do innego miasta i nie wydałam pieniędzy na bilet na tego gniota!
Tja, po jakimś czasie od premiery obejrzałam "Jeźdźca znikąd" w domowym zaciszu. A raczej próbowałam obejrzeć, bo po godzinie nudów i wkurzania się na durnoty i żałosny "humor" wyłączyłam ten shit.
Johnny mnie straszliwie zawiódł, miałam wrażenie, że oglądam kiepską podróbę Jacka Sparrowa. Facet w masce, którego imienia nie pamiętam, wkurzał mnie niesamowicie, podobnie jak jego Tró Lawerka. Jedynie Helena mnie nie denerwowała, jej postać nawet mi spasowała, ale Heleny nie umiałabym nie lubić, oj nie. Reszty postaci nawet nie pamiętam, były jak dla mnie za mało wyraziste. Schwarzcharakter? To tam był jakiś schwarzcharakter?
Po godzinie stwierdziłam, że nie ma sensu się niepotrzebnie męczyć oglądaniem tej żenady, mogłam przecież to wyłączyć i zająć się czymś przyjemnym. Tak też zrobiłam.
Nie wiem, może twórcy filmu chcieli zrobić coś w rodzaju Piratów  z Karaibów na Dzikim Zachodzie i byłoby to fajne, gdyby się udało. Ale cóż, nie wyszło. Bida z nędzom, moi drodzy.
Dlatego też nazywam ten film swoim największym rozczarowaniem. Oczekiwania miałam ogromne, biorąc pod uwagę twórców i część obsady, ale zawiodłam się ogromnie. To nie było to, co chciałam zobaczyć. Aż żal dupę ściska.
Nie jestem ze swoją opinią odosobniona - znajoma, która także czekała na ten film, choć może nie aż tak jak ja, również się zawiodła. I wytrzymała tylko pół godziny. Ja czekałam dłużej, myślałam, że może się to rozkręci albo coś. Niestety, nic z tego.
To tyle na dziś, może zobaczymy się jutro.
Wasza Red

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz