wtorek, 22 lipca 2014

Dzień drugi

Dzień dobry!
Dzisiejszym tematem filmowego wyzwania jest...

Ulubiony film fantasy

I tu sprawa jest banalnie prosta. No, prawie. Kto podczytuje Fortecę, ten się pewnie już domyśla, co napiszę w tym temacie. 
Jedynym problemem jest to, że jednego ulubionego filmu fantasy nie mam, mam za to trzy, ale ściśle ze sobą związane. Już wiecie?

Źródło: Filmweb
Źródło: Filmweb
Źródło: Filmweb





















Filmów przedstawiać chyba nie trzeba, przypuszczam, że większość Czytelników przynajmniej o nich słyszała, a jakaś część tej większości widziała. Teraz może powinnam napisać, za co te filmy kocham, ale... Kurczę, nie potrafię. Bo ja je kocham za wszystko. 
Tak, jestem świadoma tego, że mają one swoje wady, widzę je i często nawet się z nich śmieję (btw, TU i w następnych częściach przezabawne omówienie tychże wad, gorąco polecam). No, ale jak już kiedyś wspominałam, jeżeli ogólnie film jest dobry, to na niedociągnięcia przymykam oko i cieszę się oglądaniem. Tak samo jest w przypadku filmowej trylogii. No bo jak tu nie kochać "Władcy Pierścieni"? No jak?!
Przegenialny klimat, obsada, historia i to takie nieuchwytne coś, co sprawia, że człowiek czuje się tak, jakby był w centrum akcji  i przeżywał wszystko razem z bohaterami... Tzn. akurat ja się tak czułam, znam kilka osób, które miały tak samo, ale oczywiście wiem, że z innymi może być różnie. Tak. Nie potrafiłabym nie kochać "Władcy...". Co roku muszę przynajmniej raz zrobić sobie LOTRowy maraton, bez tego ten rok nie byłby pełny.  
Ale Red nie byłaby sobą, gdyby się do czegoś nie przyczepiła. I się przyczepi.
Zdenerwowało mnie rozszerzenie roli Arweny. Po co, ja się pytam. W książkach Arwena mi nie przeszkadzała, ot, po prostu sobie była, a ja ją tolerowałam. W filmach mnie wkurzała swoją mamejowatością. To taka jedyna skaza na tych, moim skromnym zdaniem, arcydziełach. Inne zgrzyty aż tak mi nie przeszkadzały.
Także, drogi Czytelniku, jeśli jeszcze nie widziałeś żadnej części "Władcy Pierścieni", obejrzyj koniecznie. Przynajmniej pierwszą, tak na spróbowanie. A po tej pierwszej obejrzysz kolejne, jestem tego na 97% pewna. Obejrzyj, poświęć tych kilka godzin, naprawdę warto. 
I tu się pożegnamy. Do (mam nadzieję) jutra.
Wasza Red

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz