Przepraszam za ostatnie nieobecności, ale cholernie bolała mnie głowa, byłam w stanie jedynie przejrzeć napisaną już kilka dni temu analizę i ją opublikować. Do pisania tutaj jakoś nie miałam serca i siły. Musicie mi wybaczyć.
Ale teraz wróciłam, muzyka tradycyjnie gra (dziś trochę smutno, ale za to jak pięknie <3 *chlip*), a ja się będę uzewnętrzniać.
Wczoraj czy przedwczoraj piekłam babeczki, ale chyba wybrałam sobie zły dzień, bo wszystko mi z rąk leciało. Udały się naprawdę dobrze, ale po moim kucharzowaniu kuchnia wyglądała jak po przejściu tornada. Albo trzech.
Wieczorem wybrałam się na miasto, żeby odsapnąć, pogadać i pooddychać świeżym powietrzem. Zabłądziłyśmy z koleżanką w rejony naszego miasta, których nie znałyśmy, ale udało nam się znaleźć drogę do innych miejsc. Bo my to jesteśmy podróżniczki - nie usiedzimy w jakiejś kawiarni czy w czymś, tylko szlajamy się, gdzie popadnie.
Co jeszcze? Znowu próbowałam pisać - mam pomysły na opko i kilka tekstów piosenek. Ale, jak to ja, nie umiałam tej pisaniny skończyć. Naprawdę mam z tym problem. W całym życiu udało mi się skończyć chyba tylko dwa opka (i to na etapie podstawówki/wczesnego gimnazjum i nie, wolałabym tych opek nikomu nie pokazywać) i parę tekstów. Ile mam pozaczynanych, nawet nie zliczę. Chlip, marny mój los.
Wyzwanie... Dzisiaj jest trudno.
Ulubiona postać z filmu
I znów - kurczę, tylko jedna? To se ne da. Chyba znów będę wspomagać się gifami.
Po pierwsze - Donna z "Mamma Mia!". Muszę pisać, dlaczego? Nic nie muszę. Po prostu ją lubię, poprawia mi humor, budzi sympatię i jest przefajna.
Źródło |
Źródło |
Źródło |
Źródło |
Źródło |
Źródło |
Miłego dnia!
Wasza Red
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz