Pff... Moje lenistwo znów mnie przytłacza. Po raz kolejny zabieram się za analizowanie, no i co? I nic z tego nie wychodzi.
Chociaż, ja wiem, czy tak się dzieje przez lenistwo? Tyle ostatnio robię, że nie nazwałabym siebie leniem. Jednak nie. Jestem po prostu wykamana i bez kawy chyba bym nie przeżyła. No, ale nic to. Analiza być musi i będzie. W swoim czasie.
Upiekłam dzisiaj przepyszne ciasto z masą karmelową. Będę gruba.
Pisałam wczoraj o swoich pierwszych opkach. Dziś przypomniało mi się jeszcze jedno. Właściwie nie jest to opko, tylko mój pierwszy pamiętnik. Zaczęłam go pisać chyba jeszcze przed pójściem do podstawówki, ale że marzyłam, że kiedyś go wydadzą jako moją swego rodzaju autobiografię, to chyba mogę zaliczyć go do opek. W pamiętniku tym pisałam takie głupoty, że głowa boli. Zacytuję tu kilka mONdrości (pisownia, oczywiście, oryginalna):
1. Nauczyło mnie to że trzeba zawsze patrzyć przed siebie, bo jak rower wjedzie w człowieka to go bardzo boli wszysko.
2. Bawiłyśmy się z przyjaciółką w ognisko. Pomazałyśmy wanienke czerwoną szminką i to był ogień a truskawki to były kieubaski. Racja, to świetna zabawa!
3. Zabrali nas do makdonalda i wybrałam sobie wyrzutnię strzał, bo ona może sie przydać.
4. Śpiewałam i śpiewałam aż przyszła mama i powiedziała że wystarczy. Z niczym niewolno przesadzać, to prawda.
5. Na dzień dziecka od woźnego dostałyśmy skakanki. Chciałam czerwoną, ale nie było więc wziełam inną taką jak czerwona, ale nie. Kolor podobny więc może być.
6. Poszłam na podwórko i bawiłam się z koleżankami. Potem pokłóciłam sie z nimi i poszłam do domu. W sumie nie wiem o co nam ale one głupio robiły, ale się pogodziłyśmy potem pokłóciłyśmy. Ale potem pogodziłyśmy i było bardzo wesoło.
Dodam jeszcze, że każdy swój pamiętnikowy wpis kończyłam tekstem w rodzaju "Świetna zabawa!", "Super dzień!", "Fajnie!" itd.
Borze, pamiętam, jakie to wszystko było fajne - i takie pamiętniki, i te, do których mieli się wpisywać znajomi... Jeden taki pamiętnik straciłam, bo dałam się w nim wpisać pani z wf, a ona mi go nie oddała. Pytałam, pytałam, a ona ciągle o nim zapominała. Nie odzyskałam go do dziś. Szkoda, bo był bardzo ładny, ale co poradzę? Założyłam nowy i ten mam do dziś.
Była też w mojej podstawówce moda na złote myśli. Każda dziewczyna i niektórzy chłopcy mieli takie zeszyty, w zeszytach było sporo pytań, na które wpisujący się musieli odpowiadać. Pisaliśmy w tych złotych myślach skomplikowane regulaminy użytkowania, w których żądaliśmy zwrotu zeszytu po trzech albo pięciu dniach i wsadzenia do koperty kartki z odpowiedzią i jakiegoś prezentu. Prezentami często były karteczki, które zbierało się z ogromną pasją. :D Mieliśmy grube segregatory wypełnione karteczkami z obrazkami z bajek, z Diddlów itp.
To były czasy! Nie to, co teraz.
Ale dość już zrzędzenia godnego starej baby, którą w końcu nie jestem. Robię się sentymentalna. Wyzwanie.
Ulubiona przyjaźń
Tu moja odpowiedź będzie chyba oczywista. Na temat obu przypadków rozpisywałam się już wcześniej, więc tu będą tylko gify.
Stąd |
I stąd |
Zrobiłam się cholernie przewidywalna. Źle mi z tym. Muszę coś...
Stąd |
Tylko błagam Was, nie bierzcie tej foci na poważnie, ok? Wiecie, że mam inne ideały... *zawiesza się*
No cóż. To tyle na dziś. Spotkamy się znów po kolejnej przerwie. Do miłego!
Wasza Red